Zagłada nie była dobrym
określeniem. Riker chciał pozbyć się bogów. W starożytności byli niezwykle
potrzebni. Pomagali ludziom, opiekowali się nimi. Nawet wojny powodowane przez
Aresa były w pewnym sensie dobre. Ludzie nauczyli się być patriotami. Jednak z
biegiem czasu wszystko się zmieniało. W średniowieczu ludzie zaczęli czcić
jednego Boga, a mitologię uznano za pogański zwyczaj. Renesans, choć nawiązywał
do antyku, nie przywrócił bogom dawnej świetności. Wszystko ruszyło do przodu i
ludzkość kompletnie zsunęła bogów na daleki plan. Znudzeni siedzeniem w Olimpie
i źli z powodu braku wiary ludzi, postanowili się zemścić. Wszystkie najgorsze
bóstwa, jak na przykład Eris, zaczęli zabawiać się kosztem słabych istot. Nigdy
się nie ujawniali, ale każda kłótnia, każda zbrodnia była sprawką najbardziej
złośliwych bóstw. Zeus przestał zwracać na to uwagę. Pilnował, by nikt nie
przelał czary, ale tak naprawdę powszechnie wiadomo było, że wcale nie obchodzi
go, czy ludzie ucierpią.
Aby całkowicie nie popaść w
niepamięć, bogowie łączyli się ze śmiertelniczkami i płodzili herosów. Boginie,
jako tako nie kwapiły się do tego; oprócz Afrodyty. Atena całymi dniami
pracowała nad ulepszeniami technologicznymi. No bo kto wymyślił urządzenie
zwane laptopem, czy tablet? Artemida pozostała wierna naturze,
podobnie jak Demeter. Hera nigdy nie zdradziła Zeusa, w porównaniu do niego.
Hestia dbała o ogniska domowe. Miała w opiece wszystkie rodziny, więc nie
potrzebowała własnej. Każda miała coś na głowie, a dzieci byłyby kłopotem.
Bogowie istnieli dla ludzi. W
teraźniejszych czasach przestali być potrzebni. Jednakże istniały także
potwory. Los najwyraźniej twierdził, że bogowie muszą ochraniać śmiertelników.
Właściwie potworów było bardzo mało i z łatwością można je było pokonać,
zsyłając w czeluści Tartaru. Ale…
Tysiące lat temu Cassandra Trojańska
przepowiedziała, że gdy zginie ostatni potwór, bramy Olimpu zatrzasną się na
wieki, pochłaniając wszystkich bogów. Przeklętej przez Apollona dziewczynie nikt
nie uwierzył. Oprócz kilku bogów. Po latach zapomniano o wizji Cassandry. Tylko
Ares wciąż roztrząsał tę sprawę i obmyślał, jak temu zapobiec.
Jedynym sposobem było nie dopuścić
do wyginięcia potworów. Inni, którzy nie znali przepowiedni, w tym Chejron,
sądzili na odwrót. Szkolono herosów do zabijania wszelkich mantikor, harpii,
minotaurów. Nikt nie przypuszczał, że może się to źle skończyć.
Riker wiedział, że ma niewiele
czasu. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co zrobił Alexander. Coraz bardziej
opadał z sił i nie był w stanie połączyć się ze swoimi sprzymierzeńcami.
Pozostało mu tylko czekać.
*
Lucas przechadzał się nad brzegiem
jeziora, licząc, że znajdzie tu swoją siostrę. Poprzedniego wieczoru odniósł
wrażenie, że coś jest nie tak. Była spięta i małomówna, a na dodatek, kiedy
powiedziała, że idzie poprawić fryzurę, wróciła dokładnie w takiej samej. Później
doniesiono mu, że tańczyła z Rocky’m. I bynajmniej nie wyglądało to na zwykły
przyjacielski taniec. Byli zupełnie różni. Nie wiedział, czy to z powodu jej
magicznych zdolności, czy to on jest złym bratem.
Cassandry nigdzie nie było. Nie
przypominał sobie, by znała zaklęcie niewidzialności, ale pomału irytowało go
bawienie się w kotka i myszkę.
– Lucas! – zawołał ktoś. – Co masz
taką minę?
– Zastanawiam się, gdzie jest
Cassandra. Widziałeś ją? – zwrócił się do Alexandra.
– Niestety nie. Szukałem cię.
– Coś się stało? Jakaś kolejna
misja?
– Oprócz tego, że trzeba wreszcie
zająć się Rafaelem, to nie chodzi o misję. Chciałem z tobą porozmawiać… o
Cassandrze.
– Tak? – Lucas uniósł brew.
– Pewnie zauważyłeś, że wczoraj
dziwnie się zachowywała, no i ten taniec z Lynchem. Nie czujesz obawy, że się
w sobie zakochają?
– Nawet jeśli, to co z tego?
Przyjacielu, obiecałem ci ją kilka lat temu, a mój ojciec jest temu zgodny. Nie
musisz się przejmować.
– Ale wtedy będzie nieszczęśliwa.
Nie uważasz, że może już czas? – Spojrzał mu znacząco w oczy.
Lucas odwrócił na chwilę wzrok i
przypatrywał się tafli krystalicznie czystej wody.
– Jest jeszcze młoda.
– Ma prawie osiemnaście lat. Na
średniowieczne czasy to już stara panna. Im wcześniej, tym lepiej.
– Kiedy? – westchnął blondyn.
– Choćby dziś wieczorem.
– Najpierw muszę z nią porozmawiać.
Jutro wieczorem, zgoda?
– Co tylko postanowisz, synu Zeusa.
– Alexander ukłonił się z gracją, a w jego oku błysnęła iskierka triumfu.
*
Rocky, Ellington i Cassandra
siedzieli w świątyni Ateny. Była to okazała budowla z kości słoniowej,
wzorowana na ateńskim Partenonie z dokładnie taką samą rzeźbą Fidiasza. Tylko
tu mogli czuć się bezpiecznie, gdyż bogini mądrości była najłaskawsza ze
wszystkich, a Rikera lubiła na tyle, by w dniu jego urodzin obdarować go
nieprzeciętną inteligencją i pomóc w zdobyciu Kielicha. Była jedną z wiedzących
o przepowiedni Cassandry Trojańskiej. Zawsze uważała, że Losowi nie wolno się
sprzeciwiać. Widząc trójkę herosów w swojej świątyni próbujących wymyślić
sposób obudzenia jednego z jej ulubieńców, pobłogosławiła ich i wróciła do
spisywania kroniki olimpijskiej.
– Czarowniczański to durny język –
westchnął starszy szatyn. – To jak arabski, greka i łacina w jednym. Szlaczki,
szlaczki, szlaczki. – Jeździł palcem po pożółkłej stronnicy księgi zaklęć. –
Znalazłaś coś?
– Nie. Tu nic nie ma. Nie rozumiem.
Riker nie jest czarownikiem, by tworzyć nowe zaklęcia.
– Może on się kontaktuje z jakąś
starą czarownicą? – podsunął Rocky.
– Niemożliwe. Jestem jedyną żyjącą
czarownicą.
– A twoja matka? Z tego, czego się
dowiedziałem, magia jest dziedziczna. Jedno z twoich rodziców musi ją uprawiać.
Skoro Zeus nie…
– Nie znam swojej mamy. Nie wiem,
co się z nią stało. Riker obiecał, że dowie się, kim ona jest, ale potem
zniknął. Nikt tego nie wie, a nawet jeśli, to nie powiedzą mi. Poza tym nie
może istnieć żadna inna śmiertelna czarownica.
– Po pierwsze, dlaczego? Po drugie,
może trzeba szukać wśród nieśmiertelnych? – Ellington patrzył na nią
zaciekawiony.
– Bo nie może istnieć i już.
– Mam wrażenie, że coś ukrywasz –
wtrącił Rocky. – Ale już przywykłem, że w tym świecie nikt nie mówi całej
prawdy. – Zrobił pauzę i spojrzał z wyrzutem na drugiego szatyna. – Więc
przejdźmy do drugiej sprawy. Jakie są nieśmiertelne czarownice?
– Po gigiantomachii większości
odebrano magiczne zdolności, część wysłano na praktycznie nieistniejące wyspy –
wyjaśnił Ratliff. – Trzeba być geniuszem, żeby odnaleźć taką wyspę. A zresztą.
Czarownica może sama odebrać sobie nieśmiertelność. Podobno dużo tak właśnie
zrobiło. Nieśmiertelność oddawały nereidzie lub Heliosowi i popełniały
samobójstwo. Z nudów. Cassandra to po prostu fenomen. Czarownica, która jest.
Niektórzy twierdzą, że urodziła się w ten sam sposób, co Atena.
Wtem usłyszeli skrzypnięcie
frontowych drzwi. Równocześnie spojrzeli w tamtym kierunku. Ich oczom ukazał
się Lucas. Widać było, że jest zaskoczony widokiem trójki młodych półbogów
siedzących na zimnych kamieniach i otoczonych księgami. Księgi…
– Co czytacie? – zapytał
podejrzliwie.
– Nic – pisnęła dziewczyna i
pstryknęła palcami, a książki zniknęły.
– Powiedzmy, że wam wierzę. Muszę z
tobą porozmawiać, Cassandro. Chodź.
Potulnie wstała i wyszła za bratem,
pozostawiając szatynów samych. Lucas poprowadził ją do ich wspólnego domu.
Odkąd wyjechał, rzadko w nim przebywała. Miło było wejść do swojego pokoju.
Usiadła na wielkim mahoniowym łożu z baldachimem. Chłopak usiadł naprzeciw niej
i podciągnął nogi. Uśmiechnęła się, wspominając jak inny blondyn siedział na tym
łóżku w ten sam sposób. Spojrzała na brata wyczekująco.
– Jesteś już praktycznie dorosła w
świecie ludzi. W naszym jesteś jeszcze dzieckiem.
– Luke, błagam. Jak przygotowałeś
jakieś przemowy, to nie chcę słuchać. Przejdź do sedna.
– Jutro wyjdziesz za Alexandra –
wyrzucił na jednym tchu.
Szatynka wybuchła niepohamowanym
śmiechem. Zbiło go to z tropu, ponieważ nigdy się nie śmiała.
– Och, Luke! – Ocierała łzy i nadal
się śmiała. – Ty to jednak jesteś zabawny. To ci się udało, bracie. Naprawdę
dobry żart.
Zeskoczyła z miękkiego materaca i
wyszła. Lucas siedział w osłupieniu, nie wiedząc, co dalej robić. Spodziewał się
raczej, że zgodzi się bez wahania, ewentualnie poprosi go, by przełożył datę
ślubu.
Tymczasem Cassandra biegła przed
siebie, zalewając się gorzkimi łzami, aż dotarła nad jezioro…
Zniknęła Rika. :( Osoba, która bardzo mocno mnie motywowała. To tak na marginesie.
Wróciłam? Nie, nie wróciłam. Rozdział napisałam, bo wiem, że niektóre osoby czekają. Poza tym, chcę skończyć tego bloga jak najszybciej. W mojej głowie zrodziły się już dwa nowe pomysły.
Tak, wiem. Obiecywałam, że w tym rozdziale pojawi się bohater, na którego czekacie, ale poprzedni rozdział był za długi i tak wyszło. Więc to w 10 rozdziale pojawi się... No wiecie kto. xD
A w 11 już wszystko się wyjaśni. ;)
Liczę, że ktoś tu jeszcze jest.
xoxo
~Bekuś~
~Bekuś~
Pierwsza!!!!!!
OdpowiedzUsuńdlaczego skończyć I'm still here ^^
Rozdział świetny, co tu dużo mówić ;>
chwalić nie będę bo wiesz, że świetnie piszesz;)
Czy ty... Zawieszasz... Always i Mystery??????
Rozdział świetny ♥
czekam na next!!
Ty jeszcze pytasz czy ktoś tu został?!
OdpowiedzUsuńJA zostałam!!!
i dobrze o tym wiesz ;)
o nie nie nie!!!
Riker pobudka!!
ratuj Cassandre!! ;c
jestem największym (i wcale nie jedynym Bekuś! ;)) shipperem Rikessandry!!! ratuj ją!!!
Lucas nie bądź cham!!
odpuść siostrze!!
Alexander!!!
wykastruje Cię!!!
pobudziłaś we mnie emocje ;)
i znowu moje życie nabrało sensu :3
next!!
NOW!!!
kocham <5
Czytam i czuję radość.
OdpowiedzUsuńKolejny boski rozdział.
Podrowionka i miłego dnia
Destiny.
wspaniały :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam dzisiaj wszystkie rozdziały jednym tchem:) Z pewnością będę tu wpadać częściej:P Czekam na kolejny rozdział;*
OdpowiedzUsuńKinia
Piękny rozdział.
OdpowiedzUsuńPo raz kolejny.
Destiny
Wspaniały rozdział :) Świetnie piszesz ♥
OdpowiedzUsuń