Tam, gdzie teraz był, panował totalny mrok. Biegł przez gęsty las,
uważając, by nie wpaść na drzewo. Księżyc w pełni oświetlał mu drogę. Nie miał
pojęcia, dokąd biegnie. Był już daleko od Bramy. Czuł, jak stróżka potu cieknie
mu po skroni, a nogi powoli odmawiają posłuszeństwa. Riker jest zdrajcą? Nie miał ochoty słuchać, co jeszcze Alexander
ma do powiedzenia. Nie rozumiał tego świata, nie wiedział, o co w tym wszystkim
chodzi. Jacyś bogowie, wojownicy, centaury, wampir, zbyt wiele tego. Nigdy nie
był dobry z historii, zawsze wolał matematykę czy fizykę.
Mimo zmęczenia, nie zwalniał. Nie wiedział, co znajduje się za
lasem, ale liczył, że będą to okolice Los Angeles. Ta myśl motywowała go do
dalszego biegu.
Niespodziewanie całkiem niedaleko usłyszał wycie. Wilki? Zdziwiło go to, jednak automatycznie przyspieszył. Bał się, ale nie pozwalał, by strach go sparaliżował.
Nagle coś rzuciło się na niego, zwalając z nóg. Upadł i szybko przeturlał się na plecy. Stało nad nim ogromne cielsko. Czuł ciepły oddech dyszącego zwierzęcia na swojej twarzy. Właściwie nie było to zwierzę… Dwumetrowy owłosiony człowiek o twarzy wilka szczerzył lśniące kły i warczał. Rocky macał ręką dookoła, szukając jakiejkolwiek broni. Teraz zrozumiał, że wycie nie należało do zwykłego wilka. Skoro są wampiry, muszą być wilkołaki.
Jak na zawołanie pod palcami wyrósł mu sztylet. Gdy go chwycił, usłyszał szept. Cała przyroda wokół mówiła: Zabij, tylko jeśli będziesz musiał. Zaskoczył stwora gwałtownym ruchem. Przeciął jego bok, a kiedy ten zawył z bólu, wykorzystał okazję, by poderwać się i uciec.
Wypadł z lasu i z ulgą zauważył asfaltową drogę, a w oddali migoczące światła pojazdu. Energicznie wymachiwał rękoma, aby zwrócić na siebie uwagę. Samochód zatrzymał się. Za kierownicą siedziała blondwłosa kobieta po czterdziestce. Rocky usiadł na miejscu pasażera.
– Niech pani jedzie! Błagam! – Był roztrzęsiony.
Kobieta nie zdążyła nacisnąć pedału, gdy drzwi z jej strony wyleciały z zawiasów.
Livia wyciągnęła ją na zewnątrz i przycisnęła miecz do szyi.
– Wysiadaj – rozkazała. – Wysiadaj albo ją zabiję – powtórzyła, gdy brunet nie reagował.
– Nie ufam ci. Wysiądę, a ty poderżniesz jej gardło. – Próbował grać na zwłokę.
– Przysięgam na Styks, że jej nie zabiję. Wysiadaj! – ryknęła.
Nie mógłby znieść myśli, że przez niego zginęła niewinna osoba. Wysiadł z samochodu, a wtedy poczuł ból z tyłu głowy. Znów stracił przytomność.
– Nie widzę problemu! Masz Alexandra i Luke’a. Na co ci jeszcze Nocni Łowcy?
– Łowcy, jeśli nie dostaną rozkazu, to nie zabiją potwora! To paskudztwo musi istnieć, bo inaczej my przestaniemy.
– Chcesz stworzyć armię Nocnych Łowców, aby wytępiła potwory, ale przyprowadziła ci po jednym z każdego gatunku. Przecież ojciec się zorientuje, że one nadal istnieją.
– Ukryję je tak, że nikt o niczym nie będzie wiedział.
– Prywatne ranczo potworków? – prychnęła.
– Eris! Jesteś moja bliźniaczką! Okaż trochę zrozumienia, do cholery!
– Riker też chce ich stworzyć. Więc o co wy się kłócicie?
– Łowcy słuchają tego, kto da im życie. Riker stworzy olbrzymią armię i każde zabić wszystkie potwory. Nie dam rady zebrać po jednym z każdego gatunku. Potem bramy Olimpu zatrzasną się na wieki, a my tu ugrzęźniemy.
– Nigdy więcej nie będę mogła bawić się ludźmi?!
– Nigdy, Eris.
– A co z Królestwami Piekieł i Mórz?
– Nie wiem. Riker chce przywrócić Gaję na tron. Ona by nad tym panowała. Bogowie są, by chronić i pomagać śmiertelnikom. Czasy się zmieniły i tylko przed potworami możemy ich chronić. Jeśli one znikną, nie będziemy potrzebni. Zbliża się nasz koniec.
Boginka o kruczoczarnych lokach sięgających pasa zeskoczyła z łoża i przechadzała się po pokoju z zamyśloną miną.
– Nie wierzę, że to powiem, ale… Masz rację, Aresie. Co zrobimy?
– Znajdziemy Kielich, zanim Riker się obudzi. – Wzruszył ramionami.
– No dobrze. A jaką rolę odgrywa w tym wszystkim Rocky?
– Druga przepowiednia mówi, że dziecko Krwawego* i z rodu Najwyższego potrzebne jest do stworzenia Łowcy.
– Skąd pewność, że to o niego chodzi?
– To logiczne. Ja jestem Enyaliosem, Stormie jest córką Zeusa, a on jest Najwyższym.
– Chcę ten głupi Kielich – wysyczała. – Nie zamierzam rezygnować z zabawy.
– Znajdziemy go. A póki co, buzia na kłódkę, bo Atena pośle mnie na dno Tartaru, jeśli się dowie.
– Jesteś tu naprawdę? – Kiwniecie głową. – Kim jesteś?
– Mam wiadomość od twojego brata. Jest zbyt słaby, by powiedzieć ci to osobiście.
– Och… – Smutek wypłynął na jego twarz.
– Musisz zbliżyć się do Cassandry. Tylko ona może mu pomóc. Porozmawiaj z nią. Będzie widziała, co robić.
– Dobrze. Ale kim jesteś? Wampirem? Wilkołakiem? To ty zaatakowałeś mnie w lesie?
– Nie – zaśmiał się, ale nie było w tym cienia wesołości. – To był Alexander.
– A kim TY jesteś? – powtórzył pytanie.
– Nie pamiętasz mnie, Rocky? – Brunet pokręcił przecząco głową. – Miałeś dziesięć lat, kiedy ostatnio mnie widziałeś. Jestem przyjacielem twojego brata.
– Czemu nie użyjesz jego imienia?
– Nie wypada mi. – Cień zakłopotania przemknął przez jego twarz.
– Dlaczego?
– Pamiętaj o Cassandrze. Będę do ciebie przychodził, jeśli Riker nie będzie mógł.
– Jak się z nim kontaktujesz?! – zawołał za unoszącą się postacią.
– Łączy nas więź!
Usiadł na łóżku, głośno wciągając powietrze. Znów był w zielonym pokoju. Przy oknie stał Alexander, który natychmiast się obrócił.
– Czym ty jesteś? – szepnął chłopak, przypominając sobie, co mówił Czarny o wilkołaku.
– Jak głowa?
– Boli.
– A mnie boli bok – zakpił.
– Więc to na serio byłeś ty?
– To ty wiesz, że ja…? Coś ukrywasz. – Lustrował go wzrokiem.
– Chciałeś mnie zabić!
– Nie zabić tylko sprowadzić do Obozu! To chyba ty chciałeś mnie zabić!
– Gdybym tylko mógł!
– Masz jakieś sny – oznajmił. – O czym?
– Gówno cię to obchodzi. To moja głowa. – Założył ręce na klatce piersiowej.
– I tak się dowiem. – Wyszedł, trzaskając drzwiami.
Rocky się tym nie przejął. W głowie huczało mu tylko jedno imię: Cassandra…
Niespodziewanie całkiem niedaleko usłyszał wycie. Wilki? Zdziwiło go to, jednak automatycznie przyspieszył. Bał się, ale nie pozwalał, by strach go sparaliżował.
Nagle coś rzuciło się na niego, zwalając z nóg. Upadł i szybko przeturlał się na plecy. Stało nad nim ogromne cielsko. Czuł ciepły oddech dyszącego zwierzęcia na swojej twarzy. Właściwie nie było to zwierzę… Dwumetrowy owłosiony człowiek o twarzy wilka szczerzył lśniące kły i warczał. Rocky macał ręką dookoła, szukając jakiejkolwiek broni. Teraz zrozumiał, że wycie nie należało do zwykłego wilka. Skoro są wampiry, muszą być wilkołaki.
Jak na zawołanie pod palcami wyrósł mu sztylet. Gdy go chwycił, usłyszał szept. Cała przyroda wokół mówiła: Zabij, tylko jeśli będziesz musiał. Zaskoczył stwora gwałtownym ruchem. Przeciął jego bok, a kiedy ten zawył z bólu, wykorzystał okazję, by poderwać się i uciec.
Wypadł z lasu i z ulgą zauważył asfaltową drogę, a w oddali migoczące światła pojazdu. Energicznie wymachiwał rękoma, aby zwrócić na siebie uwagę. Samochód zatrzymał się. Za kierownicą siedziała blondwłosa kobieta po czterdziestce. Rocky usiadł na miejscu pasażera.
– Niech pani jedzie! Błagam! – Był roztrzęsiony.
Kobieta nie zdążyła nacisnąć pedału, gdy drzwi z jej strony wyleciały z zawiasów.
Livia wyciągnęła ją na zewnątrz i przycisnęła miecz do szyi.
– Wysiadaj – rozkazała. – Wysiadaj albo ją zabiję – powtórzyła, gdy brunet nie reagował.
– Nie ufam ci. Wysiądę, a ty poderżniesz jej gardło. – Próbował grać na zwłokę.
– Przysięgam na Styks, że jej nie zabiję. Wysiadaj! – ryknęła.
Nie mógłby znieść myśli, że przez niego zginęła niewinna osoba. Wysiadł z samochodu, a wtedy poczuł ból z tyłu głowy. Znów stracił przytomność.
*
– Czego ty jeszcze nie rozumiesz?! –
zagrzmiał.– Nie widzę problemu! Masz Alexandra i Luke’a. Na co ci jeszcze Nocni Łowcy?
– Łowcy, jeśli nie dostaną rozkazu, to nie zabiją potwora! To paskudztwo musi istnieć, bo inaczej my przestaniemy.
– Chcesz stworzyć armię Nocnych Łowców, aby wytępiła potwory, ale przyprowadziła ci po jednym z każdego gatunku. Przecież ojciec się zorientuje, że one nadal istnieją.
– Ukryję je tak, że nikt o niczym nie będzie wiedział.
– Prywatne ranczo potworków? – prychnęła.
– Eris! Jesteś moja bliźniaczką! Okaż trochę zrozumienia, do cholery!
– Riker też chce ich stworzyć. Więc o co wy się kłócicie?
– Łowcy słuchają tego, kto da im życie. Riker stworzy olbrzymią armię i każde zabić wszystkie potwory. Nie dam rady zebrać po jednym z każdego gatunku. Potem bramy Olimpu zatrzasną się na wieki, a my tu ugrzęźniemy.
– Nigdy więcej nie będę mogła bawić się ludźmi?!
– Nigdy, Eris.
– A co z Królestwami Piekieł i Mórz?
– Nie wiem. Riker chce przywrócić Gaję na tron. Ona by nad tym panowała. Bogowie są, by chronić i pomagać śmiertelnikom. Czasy się zmieniły i tylko przed potworami możemy ich chronić. Jeśli one znikną, nie będziemy potrzebni. Zbliża się nasz koniec.
Boginka o kruczoczarnych lokach sięgających pasa zeskoczyła z łoża i przechadzała się po pokoju z zamyśloną miną.
– Nie wierzę, że to powiem, ale… Masz rację, Aresie. Co zrobimy?
– Znajdziemy Kielich, zanim Riker się obudzi. – Wzruszył ramionami.
– No dobrze. A jaką rolę odgrywa w tym wszystkim Rocky?
– Druga przepowiednia mówi, że dziecko Krwawego* i z rodu Najwyższego potrzebne jest do stworzenia Łowcy.
– Skąd pewność, że to o niego chodzi?
– To logiczne. Ja jestem Enyaliosem, Stormie jest córką Zeusa, a on jest Najwyższym.
– Chcę ten głupi Kielich – wysyczała. – Nie zamierzam rezygnować z zabawy.
– Znajdziemy go. A póki co, buzia na kłódkę, bo Atena pośle mnie na dno Tartaru, jeśli się dowie.
*
Chłopak
o czarnych włosach i oczach stał przed Rocky’m i uśmiechał się tajemniczo.– Jesteś tu naprawdę? – Kiwniecie głową. – Kim jesteś?
– Mam wiadomość od twojego brata. Jest zbyt słaby, by powiedzieć ci to osobiście.
– Och… – Smutek wypłynął na jego twarz.
– Musisz zbliżyć się do Cassandry. Tylko ona może mu pomóc. Porozmawiaj z nią. Będzie widziała, co robić.
– Dobrze. Ale kim jesteś? Wampirem? Wilkołakiem? To ty zaatakowałeś mnie w lesie?
– Nie – zaśmiał się, ale nie było w tym cienia wesołości. – To był Alexander.
– A kim TY jesteś? – powtórzył pytanie.
– Nie pamiętasz mnie, Rocky? – Brunet pokręcił przecząco głową. – Miałeś dziesięć lat, kiedy ostatnio mnie widziałeś. Jestem przyjacielem twojego brata.
– Czemu nie użyjesz jego imienia?
– Nie wypada mi. – Cień zakłopotania przemknął przez jego twarz.
– Dlaczego?
– Pamiętaj o Cassandrze. Będę do ciebie przychodził, jeśli Riker nie będzie mógł.
– Jak się z nim kontaktujesz?! – zawołał za unoszącą się postacią.
– Łączy nas więź!
Usiadł na łóżku, głośno wciągając powietrze. Znów był w zielonym pokoju. Przy oknie stał Alexander, który natychmiast się obrócił.
– Czym ty jesteś? – szepnął chłopak, przypominając sobie, co mówił Czarny o wilkołaku.
– Jak głowa?
– Boli.
– A mnie boli bok – zakpił.
– Więc to na serio byłeś ty?
– To ty wiesz, że ja…? Coś ukrywasz. – Lustrował go wzrokiem.
– Chciałeś mnie zabić!
– Nie zabić tylko sprowadzić do Obozu! To chyba ty chciałeś mnie zabić!
– Gdybym tylko mógł!
– Masz jakieś sny – oznajmił. – O czym?
– Gówno cię to obchodzi. To moja głowa. – Założył ręce na klatce piersiowej.
– I tak się dowiem. – Wyszedł, trzaskając drzwiami.
Rocky się tym nie przejął. W głowie huczało mu tylko jedno imię: Cassandra…
*Enyalios – gr. krwawy. Przydomek
Aresa: Enyalios Zabójca=Krwawy Zabójca.
Rika:
Kocham Cię za te komentarze.Odpowiem na nie tutaj.
1. Pogmatwane? Wiem xD
2. Rocky ma 19 lat (nie zaniżam wieku). Ten komentarz (2 rozdział) strasznie mnie zmotywował :*
3. Wzruszyłam się, serio. Nikt mi jeszcze czegoś takiego nie powiedział/napisał. Ale naprawdę trzeba się aż tak bardzo skupiać?
4. Kurde! Podejrzewasz coś? Myślałam, że nikt się nie kapnie. TAKIE coś? Hahahha... Głupią historyjkę? Myślę, że każdy potrafi.
5. Jesteś zbyt bystra! Szukaj dalej dziury w całym xD Mam nadzieję, że chodź trochę przybliżyłam tę wizję.
Czytałam dużo mitologii. Namieszała mi w życiu :(
Aleksandra:
Link jest na Always xD
A teraz, co do komentarza pod "O mnie i o blogu": Serio porwałam się z motyką na księżyc i mi się udało?
1. Oj taaaak. Rikuś na razie smacznie śpi, ale jest ważną postacią.
2.Cassandra dla Rikera? Cóż, pewnie jakąś tam kuzynką :P
3. Obudzi się, jak się wyśpi xD
4. Też się zastanawiam, co zrobi.
5. Rocky... hmmm... jeszcze się zastanawiam.
6. Mam nadzieję, że mniej więcej łapiecie, o co chodzi Aresowi po tym rozdziale.
Wiedz, że otrzymanie komentarza od tak zdolnej osoby jak Ty, to dla mnie zaszczyt :*
To Ty zostań moim mistrzem.
Iga:
Ty wiesz, że Cię kocham, bo jesteś tu ze mną od samego początku :***** Dziękuję za wszystko, Kochana <55555
Żebyście nie pomyśleli, że Alex to taki milusi wilczek... Oto on:
W głowie Rocky'ego znów się ktoś pojawił...
Przepraszam, że tak dużo dialogów, a mało opisów. To mój najgorszy rozdział :(
xoxo
~Bekuś~
rozumiem o co mu chodzi :D przynajmniej tak myślę :D ale Ty pewnie i tal jeszcze nas czymś zaskoczysz :* wiem że Riker obudzi się jak się wyśpi :P nie no ja chce już nexta!! :3
OdpowiedzUsuńTy jesteś moim mistrzem więc ja nie mogę zostać Twoim :P nie dorastam Ci do pięt <5
pozdrawiam :*
Czemu jesteś taka skromna? Jesteś wspaniałą pisarką i powinnam się od Ciebie uczyć :*
Usuńchyba ja od Ciebie :* i nie mów, że nie bo Ty cały czas udowadniasz mi, że jesteś najlepsza :)
Usuńa teraz co do rozdziału samego w sobie...najgorszy rozdział? nie powiedziałabym :) u Ciebie nie ma najgorszych i najlepszych rozdziałów :D wszystkie są świetne i mają pewien urok, któremu ja nie potrafię się oprzeć :) dobrze tak Alexandrowi :3 tak wiem...wredna jestem xD ale nawet jego postać jest zrobiona tak, że w gruncie rzeczy można go polubić :P ja osobiście raczej mu współczuję...co do jego siostry to nie wiem czy kiedykolwiek ją polubię...ona wydaje mi się najczarniejszym z charakterów :D no ale jeszcze zobaczymy jak będzie dalej :D i teraz szczerze mówiąc jestem troszkę skołowana...Riker jest niby przyjacielem wampirów, a Ares mówi, że chce zabić wszystkie potwory...czyżby kłamał? ja doszłam do wniosku, że Riker nie chce używać kielicha:) Rocky jak zwykle w tym rozdziale wymiata :D ta jego bezradność sprawia, ze aż chciałabym go przytulić i powiedzieć, ze wszystko będzie dobrze :) czekam na nexta i pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńWspółczujesz Alexandrowi? Czemu?
UsuńLivia jest nieszkodliwa ;)
Weź przestań główkować, bo za szybko się wszystkiego domyślasz. Riker... To jest podpucha! Zaraz się wygadam! Nic nie powiem, koniec! Wszystko w swoim czasie.
Zgadzam się - Rocky jest bezradny.
Mam przyjechać z patelnią i wbić Ci do główki, że jesteś ode mnie lepsza? :*
patelnia nic nie da :*
Usuńja już mam tyle teorii spiskowych odnośnie tego bloga, że mi zaraz mózg eksploduje :P tyle pytań i brak odpowiedzi...
tak współczuję mu :) bo uważam, że Rafael miał rację...on próbuję się przypodobać ojcu, a ten ma go daleko w poważaniu :) każdy zasługuje na normalną rodzinę :)
dobra już Ci nie spamuję ;)
Najgorszy rozdział?! Najgorszy?! Ja Ci tu dam najgorszy! Wspaniały, jak zwykle!
OdpowiedzUsuńNo pogmatwane. Nie śpię rozkminiam wszystko po kolei. ;D
Gdzie jest Riker?! No niech się obudzi już ^^
okay... wszystko w swoim czasie...
Rozdział uwielbiam<555
Jestem od początku i będę do samego końca (który, mam nadzieje, że szybko nie nadejdzie). Dziękować nie masz za co, to ja powinnam dziękować za wszystko co ty robisz dla mnie! te wszystkie miłe słowa. Dziękuję! ;****
Czekam baaaadzo niecierpliwie na next!
Buziaki ;**
~Iga =]
Jezu, dziewczyno, jak Ty mnie czasami rozbawiasz?
OdpowiedzUsuńNajgorszy rozdział? Za dużo dialogów, za mało opisów? Dobre sobie. Wczoraj byłam na imprezie i śmiałam się bardziej tylko, gdy ktoś powiedział, że ładnie wyglądam. Ty to mnie potrafisz dopiero rozbawić, haha!
Tak, ten rozdział jest beznadziejny, po co ja go w ogóle czytałam(czaisz ten ewidentny sakrazm, nie?XD).
A teraz tak na serio. Blogspot chhyba ze mną igra. Dwa dni temu napisałam CI komentarz pod poprzednim postem, że już nie mogę się doczekać szóśtego rozdziału. Tymczasem on tu jest od 5-tego września. Jakim, kurde, cudem ja go nie widziałam?!
Rozdział jak zwykle bardzo mi się podoba. Nadal nie wychodzę z podziwu Twojej wiedzy. Chciałabym się dowiedzieć co się dzieje z Rikerem... Gdzie oni go przetrzymują. I dobrze, żę wytłumaczyłaś mniej więcej tą różnicę w wizji! Teraaz czaję! :D
Uwielbiam Rocky'ego. Tak mi go szkoda, bo przecież to dla niego zupełna nowość. On o niczym nie wiedział i nagle został tak wrzucony na głęboką wodę. Musi mu być baaardzo ciężko. Dasz radę Rocky! Rocky twardy jak Rock, heheh. Taki żarcik.
Mam nadzieję, że ta Cassandra to taki spoko ziomek na jakiego się zapowiada. A Alexander mnie wkurza! Czegoś w nim nie lubię.
Lecę czytać koleny. Mam nadzieję, że znwou pojawi się Rafael!